Forum www.pokemonelite.fora.pl Strona Główna  
 FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 Gra Abunee(Alessandria) Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Abunee
Mistrz Gry



Dołączył: 08 Cze 2009
Posty: 55 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 15:58, 10 Cze 2009 Powrót do góry

Zaproszenie Jenny odebrałam... cóż, zaiste, sama się prosiłam. Idąc za dwoma węszącymi maluchami starłam się nadążyć za panią Oficer. Co tu dużo mówić, drewniaki i kimono nie idą w parze z biegiem przez las. Co jakiś czas oczy me zataczały krąg, by znów utkwić się w prowadzących mnie i policjantkę psiakach. Otoczenie zmieniło się diametralnie od polany, na której to pozostawiłam Stantlera. Brakło mi słońca... co więcej... wszędzie znajdowały się robaki! Przeklęte stawonogi... nie to, by dziewczyna bała się ich... ba, mogła nawet rzec, iż jej nie brzydzą. Niemniej jednak... nie były to psy! Potrząsnęłam swą głową, by oderwać uwagę od robactwa. Kiedy już miałam przyspieszyć, by dogonić swych towarzyszy... głos Jenny załomotał wręcz w mej głowie. Szybkim krokiem dobyłam do niej. Mój wzrok natrafił na sterowiec. Cóż za wielka machina! A te biało niebieskie postaci?
- Zespół Aqua...? - powtórzyłam, niby echo za policjantką, moje włosy, rano nie spięte, opadły na oczy gdy się pochyliłam. - Cóż za źli ludzie! - syknęłam, by po tym spojrzeć na oficer.
Cóż teraz zrobimy? Nie ja byłam tu policjantką, nie do mnie należała decyzja. Chciałam jednak ze wszystkich sił pomóc kobiecie. Moje oczy zwęziły się, kiedy zwróciłam się ku Jenny.
- Dajmy im nauczkę! - jak zamierzałam to uczynić?
Zaiste... ludzie Ci w porównaniu z nami stanowili nieprzebytą armię!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mario
Administrator



Dołączył: 06 Cze 2009
Posty: 145 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 16:27, 10 Cze 2009 Powrót do góry

Oficer zamyśliła się, patrząc na poczynania członków Zespołu. Ci cały czas chodzili z leśniczówki do sterowca i z powrotem.
-Sami nie damy rady. - rzekła w końcu. -Urządzimy zasadzkę. Wezwę resztę jednostek, powinno nam się udać. Byle szybko!
Odpięła krótkofalówkę od paska i zakomunikowała prośbę o wsparcie, podając pozycję.
Wciąż obydwie patrzyłyście na leśniczówkę, gdy nagle... poczułaś silny ból z tyłu głowy. Upadłaś na ziemię i straciłaś przytomność.

***

Gdy się obudziłaś, siedziałaś przywiązana do krzesła, który stał przy stole jakiegoś domu. Po rozstawieniu okien rozpoznałaś w nim leśniczówkę.
Wnętrze było małe, lecz bogato umeblowane. Praktycznie nigdzie nie można było dostrzec gołej ściany. Antyczne meble, starodawne sztućce i naczynia w tej części chatki uchodzącej za kuchnię i ozdobny żyrandol na górze. Tyle zdążyłaś zauważyć, nim zdałaś sobie sprawę z powagi sytuacji.
Naprzeciwko do krzesła przywiązana była oficer. Próbowała się wyrywać, posyłała wyzwiska pod adresem stojących w pokoju trzech ludzi. U boku jednego stał wyraźnie wrogo nastawiony Swampert. Za oczywiste, by pisać, iż byli to członkowie Teamu Aqua.
Ecatherina i Growlithe siedziały w klatkach obok mężczyzn. Patrzyły na Ciebie takim wzrokiem, jakby chciały, żebyś je uratowała. Nie możesz jednak nic zrobić, będąc przywiązaną do krzesła...
Jenny została jednak stłumiona przez jednego z kolesi.
-Co tu robicie, eh? - zapytał najbardziej umięśniony facet. -Co wam do tego, co tu robimy?
-To, co robicie, to przestępstwo! - wykrzyknęła oficer. -Zaraz będzie tu policja, wszystkich was wsadzimy do paki!
-Grozisz nam policją? - zaśmiał się w odpowiedzi. -Policja nic nie znaczy w stosunku do potężnego Zespołu Aqua! Wkrótce wszystkie wodne pokemony będą pod naszą władzą. A te... - spojrzał na oba poke-psy w klatkach. -Te też nam się przydadzą.
Zamierzasz coś wnieść do konwersacji, czy pozostawiasz wszystko losowi?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Abunee
Mistrz Gry



Dołączył: 08 Cze 2009
Posty: 55 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 17:05, 10 Cze 2009 Powrót do góry

Słuchając słów Oficer Jenny zrozumiałam, iż kobieta ma rację. Co tu dużo mówić... potrzebne było nam wsparcie! Widząc, iż policjantka używa swej krótkofalówki uśmiechnęłam się lekko, kątem oka zerkając na Ecatherinę. Mała świetnie się spisywała... au! Tępy ból rozlał się po mej głowie... ciemność.

*~*~*

Tępy ból stale doskwierał mi, gdy rozwarłam swe oczy. Kilkukrotnie mrugnęłam... mroczki stale unosiły się tuż przed moim nosem. Zatoczyłam koło wzrokiem. Cóż... leśniczówka stanowczo nie należała do biednego leśniczego... zewsząd zalewały mnie bowiem oznaki bogactwa. Antyki, naczynia, ozdobny żyrandol... Jenny! Cholera jasna, dopiero w tej chwili zorientowałam się, iż lina wżyna się w me ciało. Na całe szczęście kimono oddzielało ją od skóry. Wyzwiska rzucane przez oficer sprawiły, iż parszywy uśmieszek wystąpił na mą buzię. Co tu dużo mówić, policjantka znała się na ubliżaniu! Moje oczy toczyły się dalej... okropna, przerośnięta kijanka wlepiała swe ślepia we mnie... tak przynajmniej odbierałam to ja. Okropieństwo! Moją uwagę od płaza odwrócił jednak umięśniony typ.
- Ecatherino? - postanowiłam nie prowadzić bezsensownej konwersacji... cóż... interesowało mnie, czy moja mała przyjaciółka jest cała i zdrowa. - Mnie też nie podobają się Ci dziwaczni panowie, malutka. - rozmawiałam z nią, jakby byłybyśmy same.
Być może me wypowiedzi były błędem... cóż, byłam, jaka byłam. Słysząc wzmiankę o dwóch psiakach w klatkach uniosłam się jednak nieco... ba! Podskoczyłam nawet wraz z krzesłem.
- Nie myśl, iż moja mała pójdzie z Tobą! - burknęłam do pustogłowego mięśniaka, jak zdołałam go już ochrzcić w myślach.
Jak mogłabym pomóc wszystkim wokół? Może... może nakazać Ecatherinie użycie Płomyczka? Choć... nie chciałabym spalić się w tej przeładowanej leśniczówce.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mario
Administrator



Dołączył: 06 Cze 2009
Posty: 145 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 17:34, 10 Cze 2009 Powrót do góry

-A ty co, młodziutka? Nie podobamy Ci się?
Mężczyzna wybuch ochrypłym śmiechem.
-Zabrać te... psy. - wskazał na klatki z Pokemonami. Dwóch pozostałych podeszło i jeden wziął klatkę z Twoim pupilem, a drugi z psem policyjnym.
Gdy Ecatherina i Growlithe zrozumiały, o co chodzi, zaczęły miotać się w klatkach niecierpliwie. Nic to jednak nie dało. Silne ręce facetów nawet nie drgnęły, gdy klatki zatrzęsły im się w rękach. Bez żadnego trudu wynieśli klatki na zewnątrz. Patrząc ze złością i współczuciem na osiłków, zobaczyłaś przez okno, jak wchodzą na pokład sterowca. Chwilę potem wrócili do izby.
Głównodowodzący trzyosobową grupą, która przetrzymywała was w leśniczówce, zaczął wypytywać Jenny o różne rzeczy. Ta zawsze odkrzykiwała coś w odpowiedzi. Wydawałoby się, że nie dadzą wam spokoju, gdy nagle...
-Jesteście otoczeni! Wyjdźcie z rękami w górze! - usłyszałaś wzmocniony megafonem głos spoza drewnianego budynku. Odetchnęłaś z ulgą.
Członkowie Zespołu wymienili porozumiewawcze spojrzenia i przytaknęli nawzajem. Jeden z nich wyciągnął z kieszeni kulkę dymną i rzucił ją o ziemię. Ta roztrzaskała się z hukiem o posadzkę.
Gęsty, szary dym, zupełnie ograniczył Ci widoczność i wywołał atak kaszlu. Minęła chyba minuta, nim ostatnie opary zniknęły.
Twoim oczom ukazała się wielka dziura w dachu, przez którą widać było odlatujący sterowiec. Udało im się uciec!
Do chaty weszło pięciu członków oddziału antyterrorystycznego. Poczęli oswobadzać Ciebie i Jenny z więzów. Gdy sznury ustąpiły, pomasowałaś nadgarstki obu rąk. Ból z tyłu głowy ustał.
-Co wy tu robicie? - zapytał jeden z nich.
Jenny zwięźle opisała im, co tutaj zaszło.
-Mają Growlithe'a i Vulpixa tej dziewczyny. - wskazała na Ciebie. -Musimy działać. Póki co... - powiedziała do Ciebie. -Musisz wrócić do domu. Wkrótce odzyskamy Twojego Pokemona. Uwierz nam.
Poklepała Cię po ramieniu, chcąc pocieszyć.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Abunee
Mistrz Gry



Dołączył: 08 Cze 2009
Posty: 55 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 10:02, 12 Cze 2009 Powrót do góry

Poprzedzając ochrypły śmiech pustogłowego mięśniaka wygięłam się w łuk na krześle z dość nietęgą miną. Spodziewać mogłam się najgorszego... cóż było dla mnie tym najgorszym? A jakże... utrata mej małej przyjaciółki... przecież wychowywałam ją od kiedy była jajkiem! Retrospekcja nie wchodziła jednak teraz w grę. Chciałam działać! Działać, jak najszybciej. Nie odezwałam się na zaczepki mężczyzny... cóż... tylko głupiec kłóci się z głupcem jeszcze większym. Kiedy jednak ten rozkazał zabrać moją małą Ecatherinę!
- Nie waż się! - pisnęłam.
Niemniej jednak... moja mała przyjaciółka została wyniesiona z pomieszczenia wraz z Growlithem Jenny. Moje serce podskoczyło do gardła... moja mała Ecatherina. Nagle do uszu mych dotarł głos wzmocniony megafonem... tak! Uratują mą przyjaciółkę. Moją małą. Ulga przyszła wraz z wdechem. Po chwili jednak do oczy mych wcisnął się dym. Na początku nie wiedziałam cóż takiego się stało... nie zwróciłam bowiem uwagi na poczynania mężczyzn zajęta odczuwaniem niewypowiedzianej ulgi. Zakaszlałam kojarząc fakty... kulka dymna! Uciekną... ba! Już uciekli. Me tęskne spojrzenie skierowało się na odlatujący sterowiec, oczy nabiegły łzami. Nie pozostawało mi nic innego, jak tylko płakać... jednak nie... Ecatherina nie chciałaby tego. Ona uczyniłaby wszystko, by mnie ratować! Antyterroryści odwiązali mnie... nie miałam jednak ochoty na wymienianie z nimi poglądów na sprawę... oni powinni działać! Spojrzałam na swe nadgarstki. Byłabym w stanie przysiąc, iż lina pozostawiła na nich widoczny odcisk. Z takiej to przyczyny poczęłam je rozmasowywać. O dziwo... ból głowy przeszedł nie wiedzieć kiedy. Słuchając opowieści Jenny zamyśliłam się. Z rzeczonego zamyślenia wyrwało mnie klepanie po ramieniu. Uniosłam wzrok na policjantkę, moje oczy po raz kolejny zaszły łzami.
- Co mi pozostaje, jak nie wiara? - odniosłam się do słów policjantki, by po tym wstać.
Kroki swe skierowałam przed chatkę, by tam odetchnąć czystym powietrzem. Cóż mam teraz czynić, moja mała? Ach... jakżebym chciała mieć Cię teraz u boku... jako me wsparcie. Nie zarejestrowałam momentu, w którym to nogi me poczęły mnie nieść ku miejscu, gdzie pozostawiłam Stantlera. Najpierw szłam, później chód przerodził się w trucht... następnie zastąpił go już pełnoprawny sprint. Wpadłam na polankę niby szalona, me oczy przesłoniła orzechowej barwy grzywka. Rozejrzałam się. Miałam nadzieję ujrzeć tu jeszcze jelenia. Gdyby tak nie było... odnajdę go w Centrum Pokemon!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Abunee dnia Pią 10:21, 12 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Mario
Administrator



Dołączył: 06 Cze 2009
Posty: 145 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 13:37, 12 Cze 2009 Powrót do góry

Na polanie pasło się stado Stantlerów, nie zauważyłaś jednak wśród nich tego postrzelonego. Oprócz jeleni biegały i latały inne Pokemony leśne.
Wzdychając, udałaś się do miasta, a tam do Centrum Pokemon. Od razu zaczęłaś wypytywać o jelenia.
-Stan Stantlera się polepszył. - oznajmiła siostra Joy. -Zostaje jednak pod obserwacją. Możesz go odwiedzić, jeśli chcesz.
Siostra wskazała pokój, w którym znajdował się Stantler. Idziesz, czy masz jeszcze coś do załatwienia? Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Abunee
Mistrz Gry



Dołączył: 08 Cze 2009
Posty: 55 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 15:51, 12 Cze 2009 Powrót do góry

Oczy moje prześledziły dokładnie każdego z obecnych na polance Stantlerów. Nigdzie nie było jednak osobnika poranionego. Z tego właśnie powodu westchnęłam... cóż, jako i pomyślałam na początku, nie pozostało mi nic innego, jak tylko udać się do miasta, wprost do Centrum Pokemon. Powłócząc nogami tak też uczyniłam. W końcu stanęłam przed biało czerwonym budynkiem. Moje oczy zdawały się go wręcz pochłaniać, nieczęsto bowiem znajdowałam się w rzeczonym. W końcu jednak weszłam do środka. Moje kroki zdawały się nieść echem po sterylnym korytarzu. Dobyłam do kontuaru, moje oczy utkwiły się w siostrze Joy. Na jej słowa zareagowałam odetchnięciem. Cieszyłam się, iż pokemon ma się lepiej. Mógł przecież umrzeć pozbawiony pomocy!
- Czy mogłabym go zobaczyć? - mruknęłam, by po tym otrzymać od Joy odpowiedź.
Pokój wskazany przez siostrę był blisko. Z tej właśnie przyczyny bez zastanowienia ruszyłam w jego kierunku. Przed wejściem mimowolnie zapukałam, by po tym wśliznąć się do środka. Cóż tam zastałam? Stantlera zapewne.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mario
Administrator



Dołączył: 06 Cze 2009
Posty: 145 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 16:25, 12 Cze 2009 Powrót do góry

Stantler leżał na łóżku w towarzystwie dwóch Chanseyów-pielegniarek. Całe jego lewe udo było owinięte bandażem.
Na Twój widok uśmiechnął się szeroko i podniósł głowę z poduszki.
Chansey'e ukłoniły Ci się i wyszły z pokoju.
Podeszłaś do Stantlera i położyłaś rękę na jego czole. Zaczęłaś szeptać mu miłe słówka, przestając, gdy przypomniałaś sobie o stracie największego przyjaciela. Jelonek najwyraźniej zrozumiał, co się stało, bo popatrzył na Ciebie ze współczuciem.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Mario dnia Pią 16:26, 12 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Abunee
Mistrz Gry



Dołączył: 08 Cze 2009
Posty: 55 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 10:55, 14 Cze 2009 Powrót do góry

Uśmiechnęłam się dostrzegając zalegającego na łóżku pokemona. Stworzenie musiało się nieźle nacierpieć. Niemniej jednak... byłam zachwycona faktem, iż jeleń przetrwał tę jakże trudną ranę. Dostrzegając uśmiech rozlewający się na pysku Stantlera podeszłam do niego. Skinieniem głowy pożegnałam odchodzące pielęgniarki. Po chwili już zasiadałam na skraju łoża pokemona. Ma dłoń spoczęła na jelenim czole.
- I jak tam, mój mały? - poczęłam miło szeptać wprost do jego ucha. - Jesteś bardzo dzielny wiesz? - kontynuowałam.
Nagle umysł rozkazał mi zamilknąć... cóż... słówko "dzielny" przypomniało mi mą małą Ecatherinę. Biedna... gdzież jesteś, przyjaciółko? Widząc reakcję Stantlera potrząsnęłam głową swą. Cóż... nie chciałam, by stworzenie martwiło się, tako i ja postanowiłam tego nie czynić. Ba! Uśmiechnęłam się powtórnie nachylając ku jeleniemu porożu.
- Ależ masz ślicznie rogi, mój mały! - szepnęłam z zachwytem, lekko klepiąc jego czoło.
Cóż... nie był on psem, które tak uwielbiałem, jednak... zawdzięczał mi życie! Czułam się do niego przykutą.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mario
Administrator



Dołączył: 06 Cze 2009
Posty: 145 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 16:43, 18 Cze 2009 Powrót do góry

-Stan... - wyszeptał z zadowoleniem. Chwilę jeszcze czuwałaś przy Pokemonie, gdy w holu usłyszałaś szybkie kroki kilku osób. Wnet klamka drzwi do sali opadła i do sali weszło czworo policjantów, w tym oficer Jenny. Jeden z nich trzymał za uchwyt coś, co przypominało pudełko, jednak trudno było orzec, gdyż zasłonięte zostało jakąś ciemnozieloną płachtą.
-Panna Alessandria? - zapytała oficer. -Mamy dobre wieści. Pokaż jej. - wskazała na policjanta trzymającego pakunek. Tamten natychmiast zdjął materiał z, jak się okazało, klatki. Między kratami, w środku pudła, siedziała... Ecatherina!
Na jej widok wstałaś z łóżka natychmiast. Migiem podbiegłaś do klatki, którą międzyczasie otworzył funkcjonariusz. Wyskoczyła z niej Twoja towarzyszka. Wykonała zamaszysty skok i wylądowała Ci w objęciach. Przytuliłaś ją i pogłaskałaś po główce. Na oczy wystąpiły Ci łzy radości.
-Nasz patrol powietrzny - zaczęła Jenny. -zauważył ogromny sterowiec. Zaczęli pościg. W końcu Team Aqua wylądował, a z nimi i nasi. Szybko transportowali prawdopodobnie łup z tamtej leśniczówki do magazynu, jednak jakiemuś ciamajdzie wypadła klatka z Twoim Vulpixem. Szybko ją zabrali i odlecieli. Niestety nic więcej nie udało nam się zdziałać. Będziemy badać tą sprawę. Ważne jednak, że znów jesteście razem.
Uśmiechnęła się i wyszła razem z towarzyszami.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Abunee
Mistrz Gry



Dołączył: 08 Cze 2009
Posty: 55 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 12:38, 23 Cze 2009 Powrót do góry

Na dźwięk głosu pokemona uśmiechnęłam się. Co tu dużo mówić, radość z faktu, iż udało mi się uratować jelenia... ach, zdawało mi się, iż wręcz emanuje z mej osoby. Chwila spędzona na skraju łoża Centrum Pokemon poprawiła mi poniekąd mój humor, który w tak wprawny sposób zniszczyli mi osiłkowie należący do Zespołu Aqua. Zmuszona byłam jednak powstać z wygodnego posłania, kiedy to usłyszałam zgrzyt opadającej klamki. Moje oczy utkwiły się w otwierających drzwiach. Ach, jakże struchlałam dostrzegając postać oficer Jenny. Cóż mogła mi mieć do przekazania policjantka? Czyżby nadzieje na ponowne ujrzenie Ecatheriny rozprysły się niby mydlana bańka? Kiedy jednak kobieta wyjawiła mi, iż przyniosła wieści dobre opadłam z łóżka na kolana uśmiechając się lekko. Po chwili okryte zielonym materiałem pudełko opuściło pomarańczowo - czerwone ciałko. Zaśmiałam się w głos.
- Ecatherina! - pochwyciłam małą w swe ramiona, by po tym począć przyciskać ją do piersi.
Jeszcze nigdy powstanie z kolan nie było tak łatwym. Cóż... czułam, lekka jak powietrze. Ach, nie mogłam wyrazić słowami, jak wdzięczna jestem policjantce za odzyskanie mej małej przyjaciółki. Łamiącym się głosem wychrypiałam jedynie.
- Dziękuję! - po chwili już drzwi zamknęły się na policyjnymi plecami.
Moje westchnięcie zdawało mi się być słyszalnym, aż za kontuarem siostry Joy! Z uśmiechem tak rozanielonym, jak jeszcze nigdy, zasiadłam na powrót na łożu jelenia. Ecatherinę złożyłam na swych kolanach, by tym samym zacząć głaskać ją po kędziorkach na czubku łebka. Po chwili po raz wtóry pochyliłam się ku cielsku jelenia.
- Spójrz, przyjaciółko, uratowałyśmy go! - pisnęłam radośnie, by po tym wolną dłonią, prawą, pogłaskać Stantlera po czole.
Miałam nadzieję, że i Ecatherina doceni nasze poświęcenie. Po chwili jednak... ziewnęłam. Zdawało mi się, jakoby dzień dzisiejszy, choć jeszcze nie minął, trwał stanowczo zbyt długo.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mario
Administrator



Dołączył: 06 Cze 2009
Posty: 145 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 14:22, 23 Cze 2009 Powrót do góry

Ecatherina spojrzała na Stantlera z politowaniem. Chwilę potem uśmiechnęła się do niego. Widząc, że ziewnęłaś, sama postąpiła tak samo(i ja kurczę też Very Happy). Następnie wskoczyła Stantlerowi do łóżka, wtuliła się w swój ogon i zasnęła. Wzięłaś ją na ramiona, żegnając się z jeleniem. Wyszłaś z pokoju i pognałaś do domu. A może jednak jeszcze coś zrobiłaś?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Abunee
Mistrz Gry



Dołączył: 08 Cze 2009
Posty: 55 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 14:37, 23 Cze 2009 Powrót do góry

Mario napisał:
(i ja kurczę też Very Happy)

Tak, tak, wiem... jestem taaaaka nudna oO

*~*~*

Widząc, iż moja mała przyjaciółka po uśmiechu w kierunku jelenia poczęła znużoną układać się do snu pozwoliłam jej na to. Kiedy jednak tylko usnęła, wzięłam ją w swe ramiona, po raz kolejny tuląc do piersi. Cóż... jako widziałam, z wolna należało zbierać się ku domowi. Pożegnanie ze Stantlerem nie było niczym wielkim, ot... pochyliłam się, by pocałować czoło jelenie. Po chwili już opuściłam jego pokój. Przechodząc obok kontuaru siostry Joy posłałam jej szeroki uśmiech. Szybkim krokiem opuściłam Centrum, by tym samym udać się w kierunku domu. Idąc tam rozglądałam się w krąg. Cóż... nigdy nie wiadomo na co się trafi. Niemniej jednak, dotarłam do domu. Drzwi otwarłam lekko, weszłam do wnętrza. Ecatherinę złożyłam na swym łóżku, by po tym usiąść obok jej ciałka. Moja porcelanowa dłoń gładziła jej łebek. Ach... jakże chciałabym wyruszyć w świat, walczyć. Zdobywać nowych przyjaciół!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Abunee dnia Wto 14:38, 23 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Mario
Administrator



Dołączył: 06 Cze 2009
Posty: 145 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 16:02, 23 Cze 2009 Powrót do góry

Nie, po prostu jest udowodnione naukowo, że jak ktoś pisze, mówi o ziewaniu lub ziewa, wtedy automatycznie nam chce się ziewać Razz
================
Brzuch odezwał się głośno. No tak, nie jadłaś nic dzisiaj. Swoim okropnym burczeniem zmusił Cię do udania się do kuchni. Tam babcia siedziała przy stole niecierpliwie, albowiem była już godzina szesnasta. Blat był przygotowany dla dwóch osób - nie trudno się domyślić, że dla Ciebie i babci.
Zajęłaś miejsce przy stole na przeciwko babuni.
-Dziecko... Gdzieś ty była? - spytała z troską. Opowiedziałaś jej o dzisiejszym zajściu.
-Biedny Stantler... - westchnęła i zaczęła spożywać posiłek - kuleczki ryżowe.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Abunee
Mistrz Gry



Dołączył: 08 Cze 2009
Posty: 55 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 18:19, 23 Cze 2009 Powrót do góry

Kiedy mój brzuch raczył się ozwać skrzywiłam się nieco. Co tu dużo mówić, od dziecka nie byłam skłonna zaakceptować przyziemnych pobudek, jakimi to para się ludzkie ciało. Moje nogi jednak same zaczęły nieść mnie ku kuchni. Niewiele myśląc poddałam się im. Na dole zastała mnie nieco zniecierpliwiona babcia. Powitałam ją zwyczajowym cmoknięciem w policzek. Po chwili już siedziałam przy niej odpowiadając ochoczo na jej pytanie. Całe opowiadanie zajęło mi na oko moje jakieś pół godziny. Brzuch podczas mowy stale domagał się jedzenia, dlatego też kiedy babcia, zadowolona jak sądziłam z odpowiedzi, podsunęła mi kulki ryżowe, poczęłam pochłaniać je z zastraszającą szybkością. Kiedy pożywienie skończyło się, czułam na policzku jeszcze kilka ryżowych ziaren. Nagle, tknięta dziwacznym uczuciem ozwałam się.
- Babciu... co powiedziałabyś, gdybym ruszyła w świat, by pomagać pokemonom? - zerknęłam na staruszkę, by po tym uprzedzając jej reakcję dodać spiesznie. - Wielu malców potrzebuje pomocy, tak jaj ten Stantler! Co więcej... mogłabym poznać więcej psich pokemonów! - me oczy zapaliły się w pasji.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)